Aktualności

Marcin Krajewski, znany karpiarz polski, właściciel firmy Fish Food.



Marcin Krajewski, znany karpiarz polski, właściciel firmy Fish Food.

 

Marcinie od kiedy zajmujesz się karpiarstwem?

 

Za początek mojej karpiowej przygody uważam rok 1993, kiedy to zrobiłem swoje pierwsze kulki proteinowe i złowiłem na nie medalowego karpia. Od tamtej pory fascynacja wędkarstwem karpiowym pochłonęła mnie całkowicie. Przez ten czas starałem się dowiedzieć o karpiach i ich połowie jak najwięcej. W latach 90-tych dostęp do fachowych informacji był bardzo ograniczony. W dzisiejszej ,,dobie” Internetu i szerokiego grona łowców karpi start jest o wiele łatwiejszy. Nie mniej jednak jest ogromna różnica między wiedzą wirtualną, teoretyczną, a praktyczną. Żadna książka, czasopismo czy portal internetowy nie zastąpi setek czy tysięcy godzin spędzonych nad wodą, jak również w domowej kuchni podczas eksperymentowania i tworzenia nowych skuteczniejszych receptur.

 

 

Wszyscy, którzy zajmują się karpiarstwem wiedzą, że jesteś właścicielem firmy karpiowej Fish Food. Powiedz czym Twoja firma się zajmuje  i jakie produkty możesz zaoferować karpiarzom.

 

Tak to prawda, prowadzę firmę Fish Food. Jesteśmy producentem kulek proteinowych tonących i pływających, mixów, dipów, boostrów, w ofercie mamy również różnego rodzaju komponenty i dodatki. Prowadzimy także tzw. Rolling Service wykonując kulki proteinowe na indywidualne zamówienie według wskazówek i potrzeb Klienta, oprócz kulek można też zamówić specjalne kombinacje zapachowe dipów lub boosterów. Z całym asortymentem można zapoznać się w naszym sklepie www.fishfood.abc24.pl

 

 

Jakie kulki (smaki, zapachy), które produkujesz, chciałbyś polecić w tym sezonie?

 

Sugerując się opiniami naszych Klientów strzałem w ,,10” było wprowadzenie w tym sezonie zapachu moreli, ze ,,śmierdziuchów” natomiast zdecydowanie krab. Od początku istnienia firmy najlepsze recenzje zbiera zdecydowanie nasza żurawina. Ogólnie jeśli chodzi o aromaty to staramy się mieć inne nuty zapachowe niż konkurencja. Dlatego też nawet takie standardy jak scopex, wanilia czy truskawka podobno mamy wyjątkowe.

 

 

Aby zrobić kulki proteinowe w sposób  szybki, łatwy i przyjemny musimy do tego celu zaopatrzyć się w kilka podstawowych narzędzi. Powiedz wszystkim, jakim sprzętem należy dysponować, aby nie spędzać przy kulaniu kulek kilkunastu godzin w kuchni.

 

Oczywiście wszystko zależy od ilości robionych kulek oraz tego jak często je robimy. Do wyrobu niedużych ilości tzn. kilka razy w sezonie wystarczy nam mały roller z możliwością wykonywania drugą stroną wałków z ciasta. Do wyrobienia ciasta możemy użyć kuchennej miski, a do gotowania garnek. W przypadku jednorazowego wyrobu dużych ilości kulek praktycznie w każdej fazie ich produkcji będziemy musieli pomyśleć o jej ulepszeniu. Nie wiem jednak czy rozbudowując dalej ten temat zmieścimy się z tym wszystkim w kuchni. Myślę, że „mega roller”  i pistolet do ciasta oraz nieduży garnek to maksimum z czym możemy ,,pobawić” się w kuchni, w innym przypadku będziemy już zmuszeni zagospodarować na swoje potrzeby inne pomieszczenie np. garaż lub piwnicę. Wracając do tematu zacznę od początku, jeżeli korzystamy z gotowego mixu to ten etap będziemy mieli z głowy. W przypadku robienia własnych mieszanek na pewno przyda nam się dokładna waga, miska lub wiadro oraz sita do przesiewania. W zależności od wielkości naczynia które użyjemy będziemy mogli dokładnie wymieszać 5-10kg mixu. Kolejną fazą będzie przygotowanie płynnych składników i wyrobienie ciasta. Do wymieszania płynnych składników możemy użyć miksera lub zwykłej wiertarki z końcówką do zapraw, którą również będziemy mogli użyć w początkowej fazie wyrabiania cista. Oczywiście zakładam, że nie posiadamy maszyny do wyrabiania ciast ciężkich, to proponuję jednorazowo zagniatać ręcznie około 3kg porcje ciasta. Kolejna faza to wyciskanie wałków, tutaj możemy usprawnić ten etap na kilka sposobów, pierwszy to użycie ręcznego pistoletu do wyciskania silikonu, proponuję od razu wzmocnić jego konstrukcję szczególnie w miejscach największych przeciążeń materiału. Drugim sposobem będzie użycie ręcznej lub elektrycznej maszynki do mięsa. Natomiast trzeci to różnego rodzaju ręczne wyciskarki farszu do kiełbas, pistolety pneumatyczne czy nadziewarki hydrauliczne, ale to już bardzo drogi sprzęt. Jeżeli wyciskanie wałków będziemy mieli za sobą możemy przystąpić do rolowania kulek. Obowiązkowo musi to być przynajmniej jeden mega roller lub 2 złączone szeregowo, docelowo niezastąpiony i wymagający najmniejszego wkładu naszej pracy fizycznej będzie roller elektryczny. Fazą po rolowaniu kulek będzie ich obróbka termiczna. Zarówno przy ich gotowaniu w wodzie jak i parowaniu będziemy potrzebować dużego naczynia oraz kuchenki gazowej lub palnika, o ile zależy nam na szybkiej obróbce dużej ilości kulek. Ostatnią fazą będzie suszenie, do tego celu możemy użyć skrzynek plastikowych lub zrobionych własnoręcznie sit. To tak w skrócie, jeśli chodzi o to, w co warto się zaopatrzyć robiąc często ,,duże” ilości kulek. Oczywiście usprawnienie każdej fazy będzie zależało głównie od zasobności naszego portfela, ale również od pomysłowości i dostępu do różnych materiałów oraz możliwości ich taniego obrobienia tworząc nasze  ,,maszyny”.

 

 

Czy tzw. Wałki „dumbles” z ciasta proteinowego są również skuteczne jak i okrągłe kulki?

 

Złowiłem kilka karpi na przynętę o podobnym kształcie, ale powiem tak, nie sądzę żeby „dumbles” były zarówno mniej skuteczne lub skuteczniejsze od kulek. Dobrze, że karpiarz  jak również karp ma poza okrągłymi kulkami proteinowymi możliwość wyboru. Zawsze jest to jakaś alternatywa i jeśli może nam przynieść sukces, to czemu nie ?

 

 

Jak sądzisz, czy do nęcenia miejsca należy wykorzystać tylko i wyłącznie kulki o jednym smaku, zapachu, wielkości czy też można urozmaicić i podać zanętę kulkową o różnej średnicy, zapachu i smaku?

 

Z teorii nęcenia i łowienia na kulki o tym samym zapachu, smaku czy średnicy ,,wyleczyłem” się pod koniec lat 90-tych. Oczywiście, kiedyś wydawało mi się to jak najbardziej logiczne. Moim zdaniem większość stereotypów jeżeli chodzi o łowienie karpi tkwi w naszych głowach i ciężko jest nam zmienić ten tok myślenia, szczególnie gdy jeszcze łowiąc w dany sposób mamy zadawalające efekty, dodatkowo utwierdzając się w przekonaniu, że jest to właśnie zasługa takiego postępowania.

 

 

Czy poleciłbyś  robienie kulek na parze czy też jesteś zwolennikiem gotowania ich w wodzie. Czy pomiędzy jednym a drugim sposobem są jakieś różnice?

 

Zarówno kulki firmowe Fish Food, jak również prywatnie robię wyłącznie na parze. O ile różnice w skuteczności połowów na kulki wykonane w jeden czy drugi sposób są praktycznie  nie do stwierdzenia i nie można jednoznacznie wskazać zdecydowanego ,,zwycięzcy” w tak postawionym pytaniu, o tyle w przypadku ekonomii i wygody przygotowania, jestem zdecydowanym zwolennikiem parowania kulek. Po pierwsze zużywamy mniej wody, po drugie podczas jednego parowania możemy przygotować kulki o różnych zapachach i po trzecie kulki parowane wymagają krótszego suszenia. Jeżeli dodamy jeszcze do tego mniejsze utraty aromatu i zachowanie korzystniejszych walorów smakowo-odżywczych wykonanych kulek to myślę , że warto jest stworzyć sobie warunki do parowania ,,boilies”.

 

 

Jaki wpływ na kulki ma zastosowany do produkcji konserwant, czy należy go stosować czy też  nie?

 

Stosowanie konserwantu jak wszystkie nieznane ,,obszary” ma zarówno swoich zwolenników, czyli tych, którzy się do niego przekonali nie zauważając żadnej różnicy podczas łowienia i nęcenia na kulki z jego dodatkiem, jak i przeciwników, czyli tych, którzy jeszcze się do niego nie przekonali lub nie chcą, zakrywając się odpowiedzią ,,nie, bo to chemia”. Warto sobie najpierw zadać pytanie, czy w dzisiejszych czasach karpiarz może obejść się bez chemii? Myślę że nie, a na pewno używany przez  firmy karpiowe konserwant nie jest substancją, której jak ognia trzeba unikać i może on nam tylko ułatwić oraz wspomóc wyrób kulek (również domowym sposobem) bez potrzeby ciągłego ich mrożenia. Czasami niektórzy przeciwnicy konserwantu sami sobie zaprzeczają, a mianowicie swoje kulki zanętowe ze szczególną uwagą starają się zrobić wyłącznie z tzw. naturalnych składników (o ile to możliwe), natomiast w torbach z kulkami posiadają ,,armię” firmowych przynętówek z konserwantem, od których uzależniają swój końcowych sukces. Zauważyłem, że już samo słowo konserwant działa na niektórych karpiarzy odstraszająco, po prostu chemia chemii nie równa i trudno jest się bez niej obejść nawet w naszym jadłospisie. Przyznam się, że sam kiedyś miałem wiele wątpliwości co do stosowania konserwantu, jednak teraz nie widzę najmniejszego powodu oraz sensu aby go nie używać. Nie znam też ani jednego kolegi karpiarza, który namówiony przeze mnie do jego stosowania, wypomniał mi to później i żałował swojej decyzji. Moim zdaniem jest to kolejny stereotyp, który ciężko jest przełamać, ale naprawdę warto.

 

 

Marcinie jeśli możesz uchylić rąbka tajemnicy to powiedz młodym karpiarzom z jakich produktów powinien składać się dobry mix do wyrobów kulek, co należy dodać, aby był on bardzo atrakcyjny dla cyprinusów?

 

Dobry mix to moim zdaniem pojęcie względne. Przede wszystkim nie należy się łudzić, że kupując drogie komponenty czy dodatki topowych firm będziemy mieli gwarancję stworzenia skutecznego i łownego mixu. Jego skuteczność będzie bardziej uzależniona od okoliczności połowu, pory roku czy presji panującej na danym akwenie i szeregu innych elementów niż od jego super składu. Na początek proponuję zakupić podstawowe składniki takie jak: mąka kukurydziana, mąka sojowa pełnotłusta, serwatka, Bird Food i mączka rybna. Następnie zacząć od zrobienia 2 rodzajów kulek proteinowych słodkich na bazie np. mielonych ziaren i drugiego rodzaju z dodatkiem mączki rybnej. W ten sposób będziemy mogli określić jaki rodzaj bazy najbardziej przypadnie do gustu karpiom z naszego zbiornika. Potem możemy pokusić się o zagłębienie w tajniki tworzenia bardziej rozbudowanych receptur i ich bilansowaniu, pod względem optymalnej dla karpi w danym okresie zawartości białka, tłuszczu i węglowodanów. W tym celu proponuję przeczytanie serii artykułów na moim bloogu www.fishfood.bloog.pl , które można również przeczytać w kwartalniku Karp Max.

 

 

Twoja największa ryba?

 

Mój największy karp ważył równe 15kg.

 

 

Twoje karpiowe marzenie?

 

Powiem szczerze, że do tej pory za bardzo nie zastanawiałem się nad swoimi karpiowymi marzeniami, ale byłoby to na pewno posiadanie prywatnego zbiornika, nad którym miałbym swój dom i firmę na jego zapleczu.

 

 

Dzięki za wywiad, życzę sukcesów w sezonie 2010 i nie tylko.

 M.K.

Pogoda
Fazy księżyca
REKLAMA
Carppassion baner2
Losowy film
REKLAMA
profess
Meus
Dragon
Losowa galeria