Aktualności

Z wody…



Łowienie z łodzi jest bodaj najtrudniejszym sposobem „polowania” na karpia. Nie ma tutaj mowy o wygodnym karpiowaniu a na dodatek musimy ograniczyć nasz karpiowy ekwipunek do absolutnego minimum. Często bywa tak, że z pewnych względów jesteśmy zmuszeni do łowienia z łodzi. Najczęstszym powodem jest niedostępność miejsc, w których chcielibyśmy umieścić naszą przynętę. Czasem zmuszeni jesteśmy do karpiowania z łodzi gdyż, interesujące nas miejsca, bywają oddalone o setki metrów od brzegu a w takich sytuacjach nawet i tak już bardzo pojemne szpule big pitów pozostają bezradne. Często jednak powodem, dla którego zmuszeni jesteśmy wędkować z łodzi są niedostępne brzegi jezior, porośnięte gęstymi pasami trzcin, bagniste lub zakrzaczone. Są to jednak ulubione miejsca bytowania karpi. Wybór jest prosty albo próbujemy łowić z łodzi albo odpuszczamy sobie. Najczęściej wybieramy to pierwsze. Jak przygotować się do takiej wyprawy? Przede wszystkim potrzebna jest łódź. Im większa tym lepiej, ponieważ duża wygodna łódź pomieści niezbędny sprzęt i pozwoli wygodnie łowić często przez kilkanaście godzin. Ja od kilku ładnych lat posługuje się łodzią, którą wraz z ojcem zbudowałem na przydomowym podwórku. Bardzo istotne jest by łódź była wykonana z drewna, sklejki lub tworzywa sztucznego. Nie rzadko spotyka się łodzie wykonane z blachy. Mają one jednak jeden bardzo poważny minus. Mam tu na myśli hałas, jaki wydobywa się z łodzi po przypadkowym uderzeniu niesiony na wiele metrów, który potrafi skutecznie odstraszyć ryby. Ponadto blaszana łódź jest bardzo niebezpieczna i łatwo zatapialna. Proponuję, aby zabrać ze sobą stary koc lub wykładzinę, którą ułożymy na dno łodzi, co znacznie wytłumi wszelkie stuknięcia powstające podczas np. przesuwania krzesła. Ja z powodzeniem od dłuższego czasu używam pianki pozostałej po zniszczonym tapczanie. Doskonale się sprawdza. Może i jest gruba i niewygodna w użytkowaniu, ale doskonale spełnia swoje zadanie i tłumi każde moje stuknięcie- puknięcie w dno łodzi. Mój znajomy, który wiele godzin spędził wędkując właśnie z łodzi używa sztucznej trawy jako środka tłumiącego hałas. Nie powiem wygląda to komicznie, ale w 100% spełnia swoje zadanie. Pamiętajmy również o odpowiednim obuwiu. Starajmy się zawsze ubierać buty lekkie z miękką podeszwą. Wierzcie mi, choć co niektórym może pojawić się uśmiech na twarzy- miękka podeszwa buta ma duży wpływ na odpowiednie tłumienie hałasu. Wielkość naszego środka pływającego też nie jest bez znaczenia. Generalnie im większa łódź tym wygodniej i bezpieczniej będziemy łowić. Zabierzemy na nią  większą ilość potrzebnego sprzętu. Jak się do takiej wyprawy przygotować. Przede wszystkim zabrać ze sobą tylko to, co jest absolutnie niezbędne.

Moja łódź

Moja łódź

Stałą miejscówkę oznaczam matalową rurą wbitą w dno, do której przymocowuję łódkę.

Stałą miejscówkę oznaczam matalową rurą wbitą w dno, do której przymocowuję łódkę.

Połów z metalowej łodzi- odradzam

Połów z metalowej łodzi- odradzam

Wygląda śmiesznie ale zdaje egzamin

Wygląda śmiesznie ale zdaje egzamin

Pamiętajmy o dużym karpiowym podbieraku, worku do przechowywania naszej zdobyczy i macie do odhaczania. Gdzie jak gdzie ale w łodzi musimy szczególnie uważać na karpia, ponieważ rzucający się karp łatwo może się skaleczyć. Łowiąc samemu staram się w miarę możliwości fotografować złowioną zdobycz dopiero na brzegu, jeśli oczywiście jest odpowiednio duża.

Podbierak, worek i mata- obowiązkowo

Podbierak, worek i mata- obowiązkowo

20 kg z łodzi- czemu nie

20 kg z łodzi- czemu nie

W przypadku złowienia małej sztuki odhaczam ją i od razu zwracam wolność. Wydaje mi się to bardziej bezpieczne i dla mnie i dla karpia. Przez ten czas tj. do momentu dotarcia na brzeg przechowuję rybę w worku karpiowym. Jeśli w tym czasie karp wypróżni się w worku da mi to szeroki pogląd na to, co czym w odżywiają się karpie. Nie zapomnijmy, aby zabrać ze sobą okulary słoneczne. Najlepiej polaryzacyjne ( na pewno ułatwi nam to obserwację wody). Czasem, gdy wiem, że karpie pobierają pokarm w samo południe ( a bywa i tak), i to na dodatek podczas upału zabieram ze sobą czapkę z daszkiem oraz parasol, który ochroni mnie przed słońcem dając trochę cienia. Wszelkiego rodzaju zanęty podawane w PVA przygotowuję wcześniej w domu lub, jeśli dysponuję czasem nad samą wodą. Wszystko zależy od taktyki nęcenia, jaką obraliśmy. Z kulek przynętowych zabieram tylko moje „pewniaki”, po to, aby ich nadmierna ilość nie zabierała dużo miejsca w łodzi. Co do ilości wędek to w większości wypadków proponuje łowić na jedną wędkę najlepiej 3,60 m z racji holu z łodzi i w zależności od panujących warunków odpowiednią krzywą ugięcia. Dlaczego jedna wędkę? Ponieważ nie ma nic gorszego jak splatane zestawy przez ledwo, co zaciętego karpia. Sam niejednokrotnie na własnej skórze doświadczyłem takich historii a zerwane ryby długo śniły mi się po nocach. Tak bywa, jeśli posyłamy oba zestawy w jedno najczęściej skierowane na wprost nas miejsce. Inaczej wygląda sprawa, gdy jesteśmy zakotwiczeni przy samym brzegu a nasze zestawy umieszczamy z prawej i lewej strony tj. np. jeden zestaw przy trzcinach a drugi np. w pobliżu grążeli. Generalnie miejsca do położenia zestawu poszukujemy w ten sam sposób jak podczas połowów z brzegu. Będą to okolice grążeli, trzcin, wszelkiego rodzaju powalone drzewa, ściętych pniaków, zwisających nad wodą gałęzi, podwodnych górek, łagodnych stoków, wypłyceń szczególnie w okresie wiosennym itd.

PVA przygotowuję na brzegu

PVA przygotowuję na brzegu

Worki PVA przechowuję w szczelnym wiaderku

Worki PVA przechowuję w szczelnym wiaderku

Zatopione drzewa są według mnie najlepszą kryjówką karpi, lecz niestety każde zarzucenie w ich stronę zestawu kończy się  w większości wypadków przetarciem żyłki lub zerwaniem zestawu. Jedynym według mnie sensownym rozwiązaniem jest ustawienie łodzi w pewnej odległości. przed zatopionym drzewem i położenie zestawu bądź zestawów (mimo wszystko polecam to pierwsze) na jego bokach. Staram się w ten sposób nie dopuścić, aby karp wpłynął pod zatopione drzewa a mając zestaw bezpośrednio przed drzewem istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie wpłynie pod drzewo i uda nam się go wyciągnąć na otwartą wodę. Często zdarzało mi się tak, że po ucieczce na jezioro karp zawracał i płynął w moją stronę wprost na zaczep spod którego na początku wystartował. Lecz w większości przypadków nie był już na tyle silny, aby zrealizować swój zamiar. Często łowiąc w w obrębie dużej ilości zaczepów, aby nie dopuścić do splątania- zerwania zestawów stosuję specjalne pływaki, których zadaniem jest utrzymywanie żyłki-plecionki głównej nad zaczepami. Sposób zastosowania i zakładania pływaków łowiąc z łodzi jest taki sam jak przy połowach w zwykły konwencjonalny sposób z brzegu. Do łowienia w takich i tym podobnych miejscach stosuję wędkę 3,60m i od 3lb wzwyż. Kołowrotki dobieram w zależności od odległości, z jakiej będę wędkował i oczywiście od panujących warunków. Nie zapominajmy o solidnym zakotwiczeniu łodzi. Starajmy się to robić z wyczuciem, tak, aby nie było to ani za mocno ani też za lekko. Wszystko zależeć będzie od tego czy panujące na łowisku warunki zmuszą nas do płynięcia po rybę, czy też możliwe będzie holowanie karpia z miejsca naszego zakotwiczenia, ponieważ na naszym „ stanowisku” nie będzie żadnych zawad uniemożliwiających taki właśnie hol. Teraz może parę słów o sygnalizatorach. Na początek sygnalizatory elektroniczne. Można ich używać, ale generalnie nie ma takiej potrzeby. Osobiście przy łowieniu z łodzi rzadko używam ich z racji tego, że siedzę przy samych wędkach. Dużo ważniejsze są sygnalizatory mechaniczne. Najlepsze do tego celu w mojej opinii są podwieszane hangery. Dzięki swej prostocie są bardzo czułe, ponieważ doskonale sygnalizują każde nawet najdelikatniejsze nawet branie. Naprężenie żyłki można w nich regulować poprzez odkręcanie bądź dokręcanie specjalnych obciążników. Jest to bardzo prosty a zarazem wygodny sposób ich regulacji. Ale nie muszą to być tylko i wyłącznie hangery. Osobiście znam osoby, które z powodzeniem używają starych poczciwych podwieszanych „ pink-pongów” często poprzerabianych specjalnie do indywidualnych potrzeb danego wędkarza. Często zamiast używać swingerów trzymam napiętą żyłkę lub plecionkę w ręce. Jest to bardzo czuły sposób sygnalizowania brań. Podpórki na których będą spoczywać nasze wędziska muszą dość ciasno przytrzymywać wędki aby nie stukały i nie obijały się o  nie podczas kołysania łodzi przez falę ponieważ każde wydawałoby się dla nas z pozoru nie głośne puknięcie będzie niesione przez wodę na dużą odległość, i bardzo skutecznie odstrasza nam karpie. W ofercie wielu firm nazw, których nie będę w tym miejscu wymieniał jest wiele różnego rodzaju tzn. „butt gripów” bądź też najzwyklejszych podpórek odpowiednio wyściełanych w celu jak największego chronienia wędki przed rysowaniem. Można również stosować zwykłe metalowe lub plastikowe podpórki, ale z nałożonymi na widełki gumkami. Mogą to być np. rurki do natleniania wody stosowane powszechnie w akwarystyce. Często montuje sygnalizatory elektroniczne jak i mechaniczne na buzz barach. Może się jednak zdarzyć, że nie będziemy mieli możliwości zamontowania buzz barów do łodzi, spowodowanych na przykład nietypową budową naszego dostępnego środka pływającego. Osobiście używam gotowych podpórek specjalnie przystosowanych do przykręcenia do krawędzi łodzi.

Sygnalizator

Sygnalizator

Buzz bar z podpórką montowany do burty łodzi.

Buzz bar z podpórką montowany do burty łodzi.

Kolejnym bardzo ważnym elementem są nasze zestawy końcowe. Generalnie dopasowujemy je do panujących pod wodą warunków. Nie będę w tym miejscu pisał, jakie zestawy, do jakich miejsc, ponieważ wielu znakomitych karpiarzy już się na ten temat wypowiedziało. Dlatego odsyłam wszystkich zainteresowanych do wcześniejszych numerów „Karp Maxa”.Bardzo istotne jest nawinięcie na kołowrotek zamiast żyłki plecionki zakończonej mocną, elastyczną strzałówką. Jako obciążenia używam nakrapianych ołowi. Zawsze staram się aby ołów dobrze komponował się z dnem i był montowany na bezpiecznym klipsie. Jest to szczególnie ważne podczas łowienia w zaczepach gdyż ciężarek taki wypina się uwalniając zestaw i stwarza nam większą szansę na wyholowanie ryby. Istotny jest również dobór gramatury ciężarka aby nie powodował on przesuwania zestawów po dnie szczególnie gdy jest ono twarde lub kamieniste. Podczas ostatniej mojej zasiadki udało mi się złowić karpia powyżej 20 kilogramów na zestaw, w którym zamiast ciężarka użyłem kamieni. Jest to uważam doskonały pomysł zaczerpnięty z ostatniego numeru Karp Maxa. Niebagatelną rolę w doborze ciężarków, jest ich cena a przy łowieniu w zaczepach tracimy dużą ilość a użycie kamieni nic nie kosztuje. Zresztą wszystko zależeć będzie od miejsca, w jakim przyjdzie nam łowić. Często panujące w łowisku warunki same dyktują nam rozwiązania i trzeba tylko dobrze wszystko przemyśleć. Dlatego nie bójmy się eksperymentować. Pisząc o eksperymentowaniu przypomina mi się artykuł Przemka w jednym z Karp Maxów pt. „Z piwnicy” opisuje  zasiadkę nad słynnym jeziorem Rainbow podczas, której wspólnie z Zibim  eksperymentował w skuteczny zresztą sposób do tego stopnia, że chyba każdy powiedziałby, że tak nie można, tak się nie da. A jednak. Posunięcia i jak to określę „ pójście na całość” zaowocowały fantastycznymi wynikami, jakich nie osiągnęliby łowiąc w konwencjonalny sposób.

Pudełko z podstawowymi akcesoriami

Pudełko z podstawowymi akcesoriami

Wszystkich zainteresowanych odsyłam do czytania Karp Maxa jest tam wiele ciekawych artykułów, z których możemy się wiele dowiedzieć. Jeszcze jedna ważna sprawa. Mam tu na myśli pory łowienia. Ja zanim rozpocznę zasiadkę staram się w miarę możliwości obserwować łowisko i jeśli to możliwe ustalić, w jakich godzinach karpie pobierają pokarm w wytypowanej przeze mnie miejscówce. Gdy uda mi się to zrobić np. ustalę, że ryby w moim łowisku żerują w godzinach pomiędzy 10-14 wówczas pojawiam się na łowisku kilka godzin wcześniej. Ustalenie godzin żerowania pozwoli nam na zmniejszenie czasu przesiadywania w łodzi do jak to określę minimum. Siedzenie w fotelu bez ruchu kilka godzin mocno daje się we znaki. W przypadku, gdy godziny aktywności naszych ryb przypadną na porę nocną wówczas nie zapomnijmy o latarce szczególnie czołowej. Zawsze zabieram ze sobą drugą latarkę ręczną, którą trzymam w łodzi w worku foliowym jako „zapasówkę”. Kiedyś łowiąc w nocy schyliłem się nad wodą i usłyszałem tylko plusk spadającej z mojego czoła wprost do wody latarki. Całe szczęście, że miałem przy sobie „zapasówkę”, o której pisałem wcześniej. Powinniśmy zadbać również o swoje bezpieczeństwo i zawsze mieć przy sobie kamizelkę ratunkową. W katalogu kilku znanych karpiowych firm można znaleźć bardzo wygodne i przede wszystkim dobre kamizelki ratunkowe przeznaczone właśnie dla wędkarzy. W Polsce nie jest popularne zabieranie kamizelek ratunkowych na łódź, ale za granicą wszyscy karpiarze wchodząc na łódź lub ponton zawsze zakładają kamizelkę. Podsumowując jak już wcześniej wspomniałem łowienie z łodzi należy do najtrudniejszych sposobów karpiowania. Przy odrobinie wprawy i wytrwałości może jednak przynieść niesamowite efekty. Łowienie z łodzi daje tę możliwość, że możemy położyć zastawy praktycznie gdzie nam się to tylko podoba no i przede wszystkim dotrzemy do miejsc gdzie łowiąc z brzegu nigdy byśmy tam nie dotarli. Wszystkim przyszłym i obecnym karpiarzom, którzy będą łowić z łodzi życzę połamania wędek.

Oznaka bytowania krapi- zmącona woda

Oznaka bytowania karpi- zmącona woda

 

Filip Staszek

Typowe miejsca do łowienia z łodzi:

Od trzcin do suchego brzegu jest 30 metrów

Od trzcin do suchego brzegu jest 30 metrów

Zatopione drzewa

Zatopione drzewa

Pasy trzcinowisk

Pasy trzcinowisk

Z tego miejsca można było spróbować ale....

Z tego miejsca można było spróbować ale....

Piękne miejsce ale całkowicie niedostępne z brzegu.

Piękne miejsce ale całkowicie niedostępne z brzegu.

Tak wyczyściły dno, że w miejscu gdzie był muł pojawił się piasek

Pogoda
Fazy księżyca
REKLAMA
Carppassion baner2
Losowy film
REKLAMA
profess
Meus
Dragon
Losowa galeria